Przetłumaczone przez: Wiktor Maturski
Dr Kasia Uzieblo jest profesorem nadzwyczajnym kryminologii i psychologii sądowej na Wydziale Kryminologii Wolnego Uniwersytetu Brukselskiego (Vrije Universiteit Brussel) w Brukseli (Belgia) oraz starszym pracownikiem naukowym w Departamencie Badawczym Specjalistów Opieki Sądowej (Utrecht, Holandia). Jej nauczanie, szkolenia i badania koncentrują się na przemocy seksualnej/rodzinnej i ocenie sądowej (psychologicznej) (np. ocenie ryzyka). Jej badania nad psychopatią koncentrują się głównie na wykorzystaniu i właściwościach psychometrycznych miar psychopatii oraz na wpływie psychopatii na relacje międzyludzkie. Opublikowała również holenderską książkę „Psychopaci, kim oni są? Błędne przekonania i przekłamania na temat psychopatii”. Jest również sekretarzem Towarzystwa Badań Naukowych nad Psychopatią (do maja 2024 r.). Aby uzyskać dostęp do jej publikacji, odwiedź jej profil Researchgate.
Podczas tego wywiadu omawia między innymi:
- Wyzwania związane z identyfikacją cech psychopatycznych u osób z populacji ogólnej;
- Jej kliniczne spostrzeżenia i odkrycia naukowe dotyczące przejawów psychopatii w związkach partnerskich;
- Wyzwania dla partnerów intymnych i terapeutów w obliczu osoby z cechami psychopatycznymi.
- Jak zaangażowałaś się w badania nad psychopatią?
Natknęłam się na tę dziedzinę badań przez przypadek. Na ostatnim roku studiów magisterskich z psychologii klinicznej miałam okazję opracować doktorancki projekt badawczy. Mój ówczesny promotor, Bruno Verschuere, zaproponował psychopatię jako potencjalny temat badań. Od dawna fascynowały mnie pytania takie jak to, co sprawia, że niektóre osoby są zdolne do makabrycznych, brutalnych zachowań i dlaczego niektórzy ludzie wykazują mniej empatii niż inni? Niestety, program studiów magisterskich ledwo dotykał mechanizmów leżących u podstaw brutalnych zachowań. Projekt doktorancki na temat psychopatii wydawał się wyjątkową okazją do zagłębienia się w taki temat i chętnie skorzystałam z tej szansy.
Im bardziej zagłębiałam się w temat psychopatii, tym bardziej urzekał mnie ten konstrukt osobowości i tym więcej chciałam się o nim dowiedzieć. Nadal mnie to fascynuje, ponieważ prowadzę badania nad psychopatią od prawie 20 lat. Jednak z biegiem lat moje zainteresowania nieco się zmieniły. Początkowo moje badania koncentrowały się na przetwarzaniu emocjonalnym u osób z wyższym poziomem cech psychopatycznych. Po pewnym czasie zaczęłam koncentrować się na pomiarze psychopatii i wpływie, jaki osoby psychopatyczne wywierają na swoje relacje interpersonalne (np. na swoich partnerów).
- Gdybyś miała zmierzyć cechy psychopatyczne w grupie społecznej, jak byś to zrobiła?
To pytanie zajmuje nas podczas przygotowań do każdego badania w populacji ogólnej. Konsekwentnie wybieramy instrumenty samoopisowe, głównie z powodów pragmatycznych (takich jak brak dostępu do informacji pobocznych).
Początkowo pracowałam głównie z Kwestionariuszem Osobowości Psychopatycznej (Psychopathy Personality Inventory-Revised – PPI-R; Lilienfeld & Widows, 2005) oraz Levenson’a Samoopisową Skalą Psychopatii (Levenson Self-Report Psychopathy Scale – LSRP; Levenson et al., 1995). Z czasem jednak przeszliśmy na Samoopisową Skalę Psychopatii (Self-Report Psychopathy Scale – SRP 4; Paulhus et al., 2017), ponieważ chcieliśmy mierzyć konstrukt psychopatii zgodnie z konceptualizacją zawartą w Psychopathy Checklist-Revised (PCL-R; Hare, 2003). Każdy instrument zaczyna się od własnej konceptualizacji psychopatii, a jako badacz i klinicysta ważne jest, aby dokładnie rozważyć, którą konceptualizację chcesz przełożyć na instrument.
Oceniam również klientów/pacjentów w różnych środowiskach, w tym w ośrodku psychiatrii sądowej, klinice Van der Hoeven (Utrecht, Holandia), gdzie jestem zatrudniona. Tam używamy wyłącznie PCL-R (Psychopathy Checklist-Revised), ale w przypadku pytań z ośrodków ambulatoryjnych często musimy uciekać się do instrumentów samoopisowych, ponieważ administrowanie PCL-R jest praktycznie niewykonalne. W takich przypadkach nasz wybór ogranicza się do PPI-R, ponieważ na razie jest to jedyny instrument z holenderskimi normami. Jesteśmy jednak w trakcie opracowywania belgijskich/holenderskich norm dla SRP 4 i mamy nadzieję, że wkrótce będziemy mogli zaoferować ten podręcznik naszym współpracownikom klinicznym.
Narzędzia samoopisowe do pomiaru psychopatii sprawdzają się całkiem dobrze w badaniach walidacyjnych. Jednak w praktyce trzeba zmagać się z ograniczeniami tych instrumentów, takimi jak stronniczość odpowiedzi, szczególnie w przypadku korzystania z nich z przestępcami lub klientami sądowymi. Osoby te zazwyczaj mają niewielki wgląd w siebie, ich samoświadomość jest mocno stronnicza i/lub mogą próbować manipulować swoimi odpowiedziami w kwestionariuszu.
Nie znaleźliśmy jeszcze dobrego rozwiązania dla tych kwestii w praktyce, dlatego też bardzo niechętnie podejmujemy ważne decyzje w oparciu o wyniki samego narzędzia samoopisowego.
- Jak osoby z cechami psychopatycznymi funkcjonują w związkach intymnych?
Ogólnie rzecz biorąc, niezbyt dobrze. Z praktyki wiemy, że osoby te angażują się w związki, czasem nawet długotrwałe. Jednak często obserwujemy, że osoby te powodują znaczne szkody w tych związkach. Nasze badania potwierdzają to odkrycie.
W naszych badaniach skupiamy się przede wszystkim na wpływie cech psychopatycznych partnera na jego partnerkę. Stwierdziliśmy, że psychopatia u partnera jest związana z obniżonym dobrostanem psychospołecznym i seksualnym kobiety, obniżoną jakością relacji i zwiększonym poziomem konfliktów w związku. Zauważyliśmy jednak, że wpływ tych cech psychopatycznych u partnera nie jest taki sam w każdym związku. Na przykład w jednym z naszych ostatnich artykułów widzimy, że gdy partnerom udaje się rozwiązywać konflikty bez użycia przemocy, ten negatywny wpływ jest mniej wyraźny. W związku z tym wpływ ten obejmuje złożoną dynamikę między cechami osobowości i zachowaniami interpersonalnymi obojga partnerów.
Z pewnością potrzebne są dalsze badania, aby lepiej zrozumieć tę dynamikę. Wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi, takich jak: co jeśli partnerka ma cechy psychopatyczne: Czy obserwujemy podobną dynamikę? A może cechy psychopatyczne przejawiają się w (nieco) inny sposób? Co więcej, rzeczywistość jest często złożona. Rzadko w grę wchodzą tylko cechy psychopatyczne; cechom tym często towarzyszą inne problematyczne cechy osobowości, takie jak cechy borderline. W badaniach zazwyczaj skupiamy się tylko na psychopatii, ale jeśli to robimy, izolujemy ten konstrukt w nieco sztuczny sposób.
Praca z klientami sądowymi dostarczyła mi również wielu spostrzeżeń na temat dynamiki interpersonalnej. Niektórzy z naszych klientów, na przykład, mogą zakochać się po uszy w kobiecie; to zauroczenie zdominuje cały ich świat w tym momencie. Jednak miłość ta często okazuje się powierzchowna i stosunkowo krótkotrwała, prowadząc do zaniedbania, przemocy, oszustwa i/lub zakończenia związku. Uświadomienie sobie, że są „inni” w tym aspekcie wydaje się frustrować niektórych klientów z psychopatią. Na przykład jeden z pacjentów stwierdził, że rozumie, iż różni się od innych i że nigdy nie będzie w stanie doświadczyć prawdziwej głębi w swoich związkach, co prowadzi do chwil samotności.
W pracy klinicznej jesteśmy również konfrontowani z drugą stroną – intymnym partnerem. Jesteśmy świadkami psychicznego, a czasem fizycznego cierpienia, obaw o wpływ partnera z psychopatią na dzieci i często długotrwałej, ale często daremnej nadziei, że pewnego dnia będą w stanie zmienić osobowość swojego partnera. Różni mężczyźni również dzielą się podobnymi historiami na temat swoich partnerek, które podejrzewają o posiadanie cech psychopatycznych. Wydaje się jednak, że napotykają oni więcej barier (w tym niedowierzanie ze strony otoczenia) przed publicznym dzieleniem się swoimi historiami.
- Jakie jest prawdopodobieństwo, że osoba z cechami psychopatycznymi zareaguje na terapię par?
Trudno powiedzieć. Według mojej wiedzy nie przeprowadzono żadnych badań nad skutecznością terapii par, szczególnie w zakresie zmiany zachowań interpersonalnych osób o wyższym stopniu psychopatii. W praktyce klinicznej współpracownicy od czasu do czasu spotykają się z takimi profilami w ramach terapii par. Ogólnie rzecz biorąc, obserwują, że osoby te niekoniecznie są zmotywowane do pracy nad swoim związkiem, ale raczej czują się pod presją, aby uczestniczyć w terapii, wpływając na jej przebieg. Inni mogą wykorzystywać terapię jako platformę do wyrażania siebie lub mówienia o sobie.
Z klinicznego punktu widzenia nie jestem obecnie zbyt optymistycznie nastawiona do skuteczności takiej terapii, zwłaszcza gdy nie pracuje się jednocześnie intensywnie z daną osobą na zasadzie indywidualnej. Badania uczą nas, że takie połączenie terapii indywidualnej i systemowej ma pewne pozytywne skutki dla młodzieży z cechami psychopatycznymi. Widzimy również coraz więcej dowodów na to, że niektóre terapie indywidualne (np. terapia poznawczo-behawioralna), które są zgodne z zasadami Ryzyko-Potrzeba-Responsywność (Risk-Needs-Responsivity), są w stanie zmniejszyć ryzyko recydywy przemocy u osób z wysokim poziomem cech psychopatycznych, które popełniły przestępstwa (głównie seksualne). Pozostaje jednak pytanie, czy terapia indywidualna i inne podejścia, w tym kontekst (rodzinny/relacyjny), mogą prowadzić do porównywalnych efektów u dorosłych z wysokim poziomem psychopatii, w tym u klientów spoza medycyny sądowej.
Jako naukowiec postrzegam to jako ekscytującą ścieżkę do zbadania. Jednakże, jako klinicystka, często obserwuję pojawiający się problem: brak wiedzy na temat psychopatii wśród klinicystów prowadzących terapię par. W rezultacie terapeuci nie zawsze dostrzegają, w jaki sposób te cechy osobowości przejawiają się w dynamice relacji i jaki potencjalny wpływ mogą mieć na relację terapeutyczną i samą terapię. Zwiększa to prawdopodobieństwo, że terapeuta zostanie zmanipulowany, oszukany i okłamany. Terapeuci często zwracają się do mnie po, na przykład, wykładzie, aby podzielić się swoimi historiami. Wielu z nich wskazuje, że dopiero po wykładzie zdali sobie sprawę, że niektórzy z ich klientów wykazywali uderzające podobieństwa do psychopatycznego profilu osobowości i że teraz rozumieją, w jaki sposób ci klienci zdołali nimi manipulować.
- Biorąc pod uwagę, że badania na ogół wyprzedzają zastosowania w tej dziedzinie, jakie jest jedna poprawa w dziedzinie psychopatii, które masz nadzieję zaobserwować w ciągu najbliższych pięciu do dziesięciu lat?
W tych konkretnych ramach uważam, że kluczowe jest, aby dziedziny kliniczne zajmujące się jednostką (terapia indywidualna) i te, które podchodzą do systemu (takie jak relacje intymne) zbliżyły się do siebie.
Badania wyraźnie pokazują, że nie powinniśmy postrzegać osoby lub osobowości w oderwaniu od kontekstu relacyjnego, i podobnie, nie powinniśmy odrywać kontekstu relacyjnego od jednostek w nim. Jednak nadal dość powszechne jest traktowanie obu dziedzin jako odrębnych obszarów wiedzy, które mogą istnieć niezależnie. Istnieją oddzielne konferencje, sesje szkoleniowe, czasopisma i inne. Osobiście uważam takie podejście za godne ubolewania, ponieważ tak wiele możemy się od siebie nauczyć.
Nawet w dziedzinie kryminalistyki często obserwuję silny nacisk na kontekst relacyjny lub osobę, która zaangażowała się w przestępcze zachowanie. Jednak te dwa aspekty są niemal nierozłączne, jeśli chcemy lepiej zrozumieć rozwój problematycznych zachowań, odpowiednio ocenić ryzyko nawrotu i zaangażować się w skuteczne zarządzanie ryzykiem.
Jednakże, nie jestem tylko zwolennikiem takiej synergii w pracy klinicznej; musimy także częściej łączyć te różne dziedziny wiedzy w badaniach naukowych. Z doświadczenia wiem, że badania skupiające się zarówno na cechach osobowości, jak i zachowaniach relacyjnych mogą być złożone i bardzo trudne. Mimo to, moim zdaniem, tylko podejmując takie wyzwania, możemy lepiej zrozumieć dynamikę, która rozwija się w codziennym życiu.
- Co chciałabyś, aby ofiary lub ocaleni wiedzieli o twoich badaniach?
Ważne jest, aby zapewnić ich, że to, co czują i czego doświadczają, jest normalne i nie jest wyimaginowane. Podczas gdy badania nad psychopatią w związkach partnerskich są stosunkowo nowe, istniejące badania dochodzą do podobnych wniosków. Pokazują one, że psychopatia jest obecna w populacji ogólnej i że przejawianie się tych cech osobowości ma różne szkodliwe skutki dla związków, dobrego samopoczucia, seksualności i nie tylko. W tym sensie nasze badania i badania naszych współpracowników potwierdzają ich doświadczenia i cierpienie – jest to niezbędne potwierdzenie, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich często uzasadniony strach przed tym, że nikt im nie uwierzy lub nie rozpozna ich cierpienia.
Co więcej, nasze badania wskazują, że sposób interakcji obu partnerów może nieco złagodzić wpływ cech psychopatycznych. Kluczowe jest jednak podkreślenie, że wyniki tych badań nie sugerują, że ofiary powinny pozostać dłużej ze swoimi agresywnymi partnerami z poczucia odpowiedzialności lub przekonania, że mogą ich zmienić.
Niedawno jeden z uczestników konferencji zadał istotne pytanie: czy nasza rada, aby (przynajmniej tymczasowo) opuścić takich partnerów, jest sprzeczna z ideą, że agresywni partnerzy zasługują na drugą szansę. To prowokujące do myślenia nad pytaniem. Partnerzy, w tym osoby z psychopatią, rzeczywiście mogą otrzymać drugą lub trzecią szansę, pod warunkiem, że wezmą odpowiedzialność za poprawę siebie. W związku z tym ważne jest, aby ośrodki kliniczne i polityka inwestowały więcej w leczenie tych osób. W Belgii zauważam rosnącą świadomość wśród profesjonalistów, że zmiana u osób z wyższym poziomem psychopatii jest możliwa. Jednakże, szczególnie w placówkach ambulatoryjnych, często napotykają oni na brak specjalistycznej wiedzy, narzędzi i możliwości skutecznej pracy z osobami wykazującymi psychopatyczne cechy osobowości. Specjaliści nie mogą tracić z oczu dobrobytu i ochrony potencjalnych ofiar i dokładać wszelkich starań, aby je chronić. Moim zdaniem zapobieganie agresywnym zachowaniom i ochrona ofiar nie muszą się wykluczać, ale nadal istnieje tendencja do myślenia w kategoriach albo-albo.
Co więcej, mam nadzieję, że badacze koncentrujący się na psychopatii będą zwracać większą uwagę na historie ofiar. Spostrzeżenia ofiar są niezbędne do głębszego zrozumienia dynamiki interpersonalnej, opracowania skuteczniejszych interwencji i znalezienia lepszych sposobów pomocy osobom, na które wywarły one negatywny wpływ.
Często spotykam się z odpowiedzią, że wyniki naszych badań nie są przełomowe, że wszystko to już wiemy. Ale skoro już to wszystko wiemy, to dlaczego wciąż zmagamy się zarówno z zapobieganiem nawrotom agresywnych zachowań, jak i ochroną (przyszłych) ofiar? Wciąż mamy wiele do zrobienia, zarówno w praktyce klinicznej, jak i w badaniach.