Przetłumaczone przez: Wiktor Maturski
Prawdopodobnie tylko ofiara psychopaty jest w stanie w pełni zrozumieć ten post. Ci, którzy nigdy nie doświadczyli tego rodzaju cierpienia, prawdopodobnie zobaczą w nim jedynie słowa. Nie są to jednak puste słowa.
Jest to perspektywa jednej osoby, która przetrwała; poniższy tekst opisuje wyłącznie moje odczucia. Ważne jest, aby pamiętać, że każdy może mieć inne odczucia, a moje metody nie muszą być skuteczne dla wszystkich. Nie twierdzę, że wszyscy czujemy się tak samo. Chcę jedynie podzielić się swoim doświadczeniem.
Moje cierpienie jako ofiary psychopaty było ogromne. To cierpienie rozerwało moją duszę na milion małych kawałków. Polegało ono głównie na wstawaniu z łóżka, gdy w rzeczywistości nie ruszyłam się ani o centymetr; zbieraniu całej energii i resztek sił, by iść dalej, jakby nic się nie stało; byciu żywą, gdy byłam emocjonalnie martwa; utracie nadziei na lepsze jutro. Nazwałam to „śmiercią duszy”, która w rzeczywistości jest poczuciem utraty poczucia tożsamości.
Ten rodzaj cierpienia był dla mnie mieszanką depresji, złożonego zespołu stresu pourazowego (cPTSD) i uzależnienia. Prawdopodobnie im dłużej trwał związek z osobowością psychopatyczną, tym silniejsze było przywiązanie do krzywdziciela. Wszelkie próby uwolnienia się od niego były kolejną niewyobrażalną dawką bólu. To wszystko, co czułam. Nie chcę nic z tego minimalizować. Bardzo cierpiałam.
Wydaje mi się, że trudność w odcięciu się od psychopatycznej osoby wynika ze sposobu, w jaki ofiara jest osaczona i uzależniona od krzywdziciela. Wiele osób uważa, że przemoc domowa jest oczywista i jawna, ale kiedy jest się w związku z dysfunkcyjną osobą, nie jest to takie oczywiste. Wszystko, co robi sprawca, jest ukryte, niepozorne, ukryte i zamaskowane, a co najważniejsze, nadużycia są dozowane, a patologiczne zachowania są mieszane ze zdrowymi. Za każdym razem po wybuchu przemocy psychopata zakłada maskę zdrowego rozsądku, jest na zmianę dobry lub zły, a to sprawia, że ofiara wierzy, że jej ukochany jest zagubiony, a ona musi mu pomóc.
Cierpienie wynika z manipulacji, wykorzystywania, gaslightingu i faktu, że psychopata nigdy się nie zmieni, a on z czasem przesuwa granice ofiary, czyniąc ją psychicznie, fizycznie, duchowo i emocjonalnie zdewastowaną, co jest tak traumatyczne, że powrót do zdrowia może zająć lata. Przede wszystkim nie trać nadziei. Czas leczy wszystkie rany.
Cierpiałam podczas związku i nawet kiedy się uwolniłam (i nie mówimy tu o normalnym zerwaniu, ale o ucieczce w cholerę i nie oglądaniu się za siebie), to cierpienie nie zostało wyleczone przez długi czas. Uważam, że cierpienie w związku z psychopatą objawia się psychicznym zniknięciem, zatraceniem siebie i bardzo powolnym umieraniem u boku człowieka pozbawionego empatii i wyrzutów sumienia. Cierpienie po rozstaniu wiąże się z aktywacją silnej reakcji uzależnienia, podobnej do uzależnienia od heroiny.
Jeśli chodzi o cierpienie, myślę, że nie jest dobrym pomysłem udawanie, że to się nigdy nie wydarzyło. Wspomnienia, zwłaszcza te traumatyczne, pozostają w naszym umyśle i mogą dojść do głosu w najmniej oczekiwanym momencie. Doświadczyłam tego wiele razy. Skuteczne przetworzenie tego bólu jest najlepszym sposobem na poradzenie sobie z jego ciężarem. Oznacza to dobrą terapię skoncentrowaną na pracy z ofiarą lub osobą, która przeżyła psychopatyczną przemoc. Myślę, że uczenie się życia z przeszłością to inna sprawa. Powracające traumy, retrospekcje, koszmary mogą trwać przez długi czas. Jeśli chcesz je powstrzymać, być może nie warto z nimi walczyć. Musisz je zrozumieć, wybaczyć sobie i znaleźć sposób na zaakceptowanie swojej przeszłości. Dobrym sposobem na osiągnięcie tego jest zmiana podejścia – bolesne wspomnienia mogą przywoływać ból z przeszłości, a retrospekcje są tak realne, że możesz mieć wrażenie, że dzieje się to tu i teraz, mimo że miało to miejsce dawno temu. Zamiast pozwolić, by cię to pochłonęło, możesz wziąć kilka głębokich oddechów, a następnie zdystansować się od bólu i powtarzać sobie: Teraz jestem bezpieczny. Trzymanie się nadziei, że ukrywanie traumy w sobie, blokowanie jej i udawanie, że nic się nie stało, sprawi, że odejdzie, może pewnego dnia doprowadzić do pęknięcia psychicznej tamy, co z kolei może pochłonąć twoją duszę długo nagromadzonym, nieprzetworzonym bólem, który prędzej czy później musi znaleźć wyzwolenie.
Napisane przez ocalałego